„Droga Liluś,
Nie dawałaś znaku życia! Jak
mogłaś! Owszem mówiłaś, że możesz nie mieć czasu, ale żeby dwóch zdań nie
napisać! Wszyscy się martwimy i chcemy wiedzieć co u Ciebie ( z tego co mówili
twoi rodzice oni również). Czemu zawsze zapominasz, że warto pisać do ludzi,
którzy nie maja pojęcia co się z tobą dzieje? Zapominasz o całym bożym świecie
zaczytując się w tym twoim fantasy.
Daj znak życia, chcę
wiedzieć jak się masz, czy jeszcze żyjesz, bo z Tobą nic nigdy nie wiadomo,
mała niezdaro, jak Ci idzie nauka. Proste rzeczy, a cieszą, uwierz.
Byłam u Pawła. Spotkałam jego
mamę. Jego i Halta. Przez chwilę rozmawiałyśmy. Mówiła, że Halt też wyjechał.
Słyszałam, że jesteście w tej samej szkole. Opowiedz, jak tam jest?
Nawet nie możesz sobie wyobrazić jak bardzo chciałabym być z Tobą.
Brakuję mi Ciebie. Wiem, że mogę pisać, ale to nie jest to samo, co zwyczajna
rozmowa.
Mówiłaś, że jest szansa, że wrócisz w listopadzie na „świeczkę*”. Może
skoro jesteście z Haltem razem w szkole przyprowadziłabyś też jego? Wiem, że on
nadal cierpi, ale tak naprawdę każdy z nas to przeżywa. Pomyślałam, zresztą nie
tylko ja, że jesteś jedyną osobą, która jest w stanie go przekonać. Zawsze
mieliście dobry kontakt. Pewnie rozumiesz go lepiej niż inni. Ale... nie można
wiecznie rozpamiętywać przeszłości. Teraz potrzebujemy każdych rąk. Ludzie
zaczynają odchodzić. Na ostatniej zbiórce byłyśmy tylko we dwie. Ola i ja. Znów
się zaczyna. Nam tez ich brakuje, ale oni by chcieli, żebyśmy dbali o szczep, a
nie ich opłakiwali, prawda?
Ten fragment, był poznaczony
mokrymi plamami, Liliana domyślała się, że po łzach. Jej samej na wspomnienie
Pawła, Juli, Zenka i Latarnika rodzi się w sercu żal i tęsknota. I często
chciała płakać, ale nie mogła, nawet nie wiedziała czemu. Płakała trzy razy w
życiu, nawet podczas niemowlęcych lat nie wylewała dużo łez. Trzy razy, za
trzema osobami. I nie mogła już więcej, choć nie raz próbowała się zmuszać,
oczekiwany potok słonych kropel nie chciał się pojawiać.
Na dodatek coraz gorzej dogaduję się z mamą. Nie wiem czemu i nie chcę,
żeby tak było. Zresztą znasz moją sytuację, nie będę Ci powtarzać to samo po miliony razy.
Nie powinnam Cię zadręczać. Właściwie to znasz to wszystko na pamięć.
Pewnie myślisz sobie teraz „ co ty gadasz? Przecież wiesz, że zawsze chętnie
cię wysłucham. Nie gadaj bzdur, wcale mnie nie zadręczasz”. Przynajmniej tak
zawsze mówisz, kiedy zaczynam Ci narzekać, że nie powinnam Ci tego wszystkiego
mówić. A jednak to będę robić, znasz mnie. Nie powinnam Ci dokładać problemów,
pewnie masz dość własnych. Przepraszam.
Kiedy Ciebie nie ma, Gdańsk jest jakiś smutny bez Ciebie. Jakby całe
życie z niego uleciało. Na dodatek od początku września ciągle leje, w
przerwach na deszcz. Jakby płakał po Tobie. Jedyne dobre, że przynajmniej jest
względnie ciepło. Dla Ciebie pewnie byłoby gorąco znając Twoje wyczucie
temperatury pt. „zimno zaczyna być wtedy, kiedy odpadają mi palce albo jestem
zamrożona, w takim stopniu, że nie mogę się ruszyć i właściwie za chwilę zginę”.
Brakuje nam Ciebie. Wiesz, że znów segregowałam osprzęt, tylko tym
razem nie miałam pomocy.
Jak już jesteś tak daleko od nas, to przynajmniej staraj się chociaż w
tej szkole. Przynajmniej jedna z nas ma być spełniona zawodowo. To rozkaz! Choć pewnie i tak go nie usłuchasz.
Muszę kończyć, bo trochę się rozpisałam, przy czym większość listu zajęły
moje narzekania, wybacz. Proszę odpisz mi szybko, znaczy nie w momencie, kiedy się
zobaczymy.
Twoja Ella**.”
Eskapady
podczas ulewy, nie wyszły szóstce Feniksów na dobre, teraz wszyscy pociągali
nosami i siedzieli w dormitorium chłopaków z kubkami pełnymi herbaty w rękach,
owinięci kocami. Przynajmniej Liliana miała więcej czasu na odpisywanie na
listy. Choć trudno było czytać osobiste
listy, w momencie, kiedy piątka chłopców próbuje zaglądać ci przez ramię. Złożyła
list i schowała do kieszeni, po czym położyła się na brzuchu, rozwinęła
pergamin i zanurzyła pióro w atramencie. Już nawet nie próbowała ochraniać
treści przed ciekawskimi oczami.
„Ello!
Wiem, wiem, że nie pisałam, że nie dawałam
znaku życia, że się martwiliście, ale naprawdę już wystarczająco się tego
naczytałam. Rozumiem, że to nie jest dobrze z mojej strony, ale już przestańcie
mi robić te wszystkie wyrzuty bo zajmują za dużo miejsca.
Zaczniemy od Ciebie. I tak, jesteś głupkiem!
Nawet nie waż się myśleć, że dokładasz mi problemów, bo doskonale wiesz, że tak
nie jest. Mimo że dzielą nas setki kilometrów, to cząstka mnie zawsze będzie
przy Tobie. Kiedy tylko masz jakiś problem pisz od razu! Nawet się nie
zastanawiaj. Postaram się pomóc, a jęli mi się nie uda, to przynajmniej będzie
Ci lżej.
Znowu zagonili Cię do osprzętu! Może zrobić
Ci plakietkę „po wakacjach, to ja jestem tym łosiem, który segreguje osprzęt, żebyście
wy mogli go później roznosić i mieszać”. Co ty na to?
Wszystko się powoli będzie układać. Nie rozwiążą
nas, a jeśli by spróbowali to przyjadę stąd i sprzedam takiego kopa w dupę, że
się opamiętają i wrócą na swoje miejsce. Będzie lepiej, jestem tego pewna.
Halt jeszcze potrzebuje czasu. Nie naciskajmy
na niego, ale zapewniam Cie, że zobaczysz go na wigilii szczepowej.
Nie wiem, czy uda nam się wyjechać na świeczkę,
ale bądźmy dobrej myśli.
Jestem beznadziejna w dawaniu rad. Przepraszam,
ale nie wiem co ci poradzić. Nigdy nie byłam w twojej sytuacji. Może potrzeba
czasu? Może jest czymś zmartwiona? Pewnie obie jesteście trochę zdenerwowane i
się wyładowujecie. Może z nią pogadasz? Naprawdę, przepraszam, ale nie wiem co
Ci jeszcze odnośnie tego poradzić. Przepraszam.
Ale wcale się nie zaczytuje, bo od kiedy tu
przyjechaliśmy udało mi się przeczytać tylko cztery książki! A dobrze wiesz,
jak to dla mnie mało.
W jednej kwestii masz racje: zapomniałam o
całym świecie. W tej szkole jest ogromna magia. Zwyczajnie zatraciłam się w tym
otaczającym mnie świecie, jak często zatracam się w przepięknym widoku. Tu jest
cudownie, w powietrzu czujesz, że to nie jest zwyczajne miejsce, czujesz, że to
coś więcej.
– O czym ty piszesz?
Bredzisz. Znowu! – Kuba wtrącił się.
– Istnieje coś takiego
jak prywatność.
– O, poetka – dorzucił Simus.
Dobrze, przepraszam, już przestaję jak Ty to
mówisz „poetyzować”.
– No i dobrze. Jak często
masz takie napady bredzenia?
– Zamilknij. Doskonale
wiesz, że często.
Bardzo się ucieszyłam, na widok listu od
Ciebie. Mimo że w tej szkole jest wspaniale, to cieplej robi się na sercu,
kiedy dostajesz list od starego przyjaciela.
– No tak, bo tutaj nie
masz przyjaciół – powiedział z wyrzutem Halt.
Myślisz wtedy, że
jednak nie wszystko jest nowe, że gdzieś Tam są jeszcze ludzie, których znasz
tysiące lat i oni o tobie nie zapominają.
– Nawet nie waż się odezwać
– odezwała lodowatym Liliana nie podnosząc wzroku znad kartki, ale doskonale
wiedziała, że Halt otwierał usta.
Choć nie
wszyscy to absolutnie nowe twarze. Halt rzeczywiście tez tu chodzi. Najśmieszniejsze
jest to, że dowiedziałam się o tym w pociągu, który transportował uczniów do
szkoły. Właściwie, to wpadłam na niego i tylko dlatego się dowiedziałam.
Kiedy czekaliśmy
na pociąg okazało się też, że jest tu także, chłopak Emilii i jego przyjaciele,
więc ich tez znałam. Właściwe to znałam jego i Dobrego, powinnaś go kojarzyć, a
resztę poznałam w pociągu, kiedy wepchnęli się bez zaproszenia, do przedziału,
– Przecież i tak nie
miałabyś tego przedziału. I wcale nie wepchnęliśmy się tam!
– Nadal żaden z was nie
ma prawa głosu.
który wypatrzyłam, ale za to wygrałam bitwę o miejsce przy oknie!
Kiedy dotarliśmy,
pociąg gwałtownie zahamował, a ja akurat wtedy ściągałam gitarę z półki.
Oczywiście gitara rozbiła się w szczątki, choć krzyczałam, żeby ją ratowali, a
ja złamałam nos.
Na ceremonię przydziału,
dzielą tutaj nas względem charakteru, wystąpiłam ze złamanym nosem.
Jestem w jednym
Domu, bo to są te przydziały, trochę jak klasy, z Haltem, Dobrym, Simusem,
jeden z tych, których poznałam w pociągu, i jeszcze bliźniakami, których nie da
się odróżnić. Dobrze się dogadujemy, przynajmniej zazwyczaj. Gorzej jest z
dziewczynami, jak pewnie się domyślasz.
Łącznie ze mną jest
nas piątka, a rozmawia ze mną tylko jedna.
Drugiego dnia,
nawet spałam w pokoju chłopaków, ponieważ nie wpuściły mnie.
Jest tyle rzeczy,
o których chciałabym Ci opowiedzieć, ale ani nie chce mi się ani nie wszystko
można napisać, poza tym mam nad sobą kilka par oczu, które obserwują to co
piszę, co chwila się wtrącając.
– W sumie, pozdrów Lenę
ode mnie.
Masz
pozdrowienia, od Halta.
– To ode mnie też
pozdrów.
– Ode mnie też.
– I od nas – powiedzieli chórem
bliźniacy.
I od wszystkich
pozostałych, nie ważne, że ich nie znasz. Gdybyś była tutaj ze mną uśmiałabyś
się do łez, słysząc ich komentarze.
Pozdrów
wszystkich. Uwierz mi, bardzo chciałabym się rozdwoić, ale to nie jest możliwe.
Jak tylko będę w Gdańsku to do Ciebie wstąpię, obiecuję, że wtedy usiądziemy,
ja z kawą, (wiesz, że nie dają tutaj czarnej, normalnej kawy?! Możliwa jest
tylko wersja z większą ilością mleka niż kawy. Fuj! Jak tak można, prawda?) ty
z herbatą i porozmawiamy, o wszystkim, po prostu.
Póki co bywaj,
trzymaj się. Poradzisz sobie, jestem tego pewna.
Ściskam, Lilia
P.S. Widzę, że macie idealną pogodę dla mnie. U nas cały czas grzeje
słońce.
– No tak, i właśnie
dlatego, teraz wszyscy siedzimy tutaj przeziębieni – rzucił Andrzej, po czym
kichnął, jakby na potwierdzenie swoich słów.
Pewnie, nie tęskni, ale robi mi na złość.
I to niby ty się rozpisałaś?! ”
– Nie dodałaś, żadnej
piosenki – zauważył Halt ,w momencie, kiedy sowa wylatywała z pomieszczenia z
listem w nóżkach.
Liliana
rozszerzyła oczy ze zdziwienia i podbiegła do okna. Zaczęła machać rękami i
wołać sowę z powrotem, ale ta była już daleko. Dziewczyna wbiła mordercze
spojrzenie w Halta.
– Nie mogłeś wcześniej?
– No cóż... nie –
wyszczerzył się.
Lilia omotała się kocem i usiadła, po drodze rozlewając
herbatę, której nie cierpiała. Naprawdę tęskniła za czarną, niesłodzoną kawą.
– Cholera – mruknęła.
Chłopcy już nie wytrzymali i zaśmiali się – śmiejcie się póki możecie –
powiedziała i pociągnęła nosem.
________________
*świeczka to akcja zarobkowa, organizowana co roku przez harcerzy we Wszystkich świętych. Polegająca na sprzedawaniu zniczy przed cmentarzem.
**Lena i Liliana są jak siostry. Dlatego piszą do siebie zdrobnieniami. Tylko Ella(Lena) może zwracać się do Liliany per Liluś, bądź "maluszku".
Kolejny rozdział. I drugi także pojawi się dzisiaj.
Tak jak zapowiedziałam opiera się na wymianie listów przez dziewczyny, ale oczywiście pojawiły się te wtrącenia chłopaków podczas pisania listu do Leny.
Oddaje w wasze ręce, Visenna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz