Udało
się jej! Po ośmiu dniach ciągłych prób – w końcu się opłaciło.
Teraz
szła po korytarzu, radośnie gwiżdżąc. Uczniowie oglądali się za nią, jakby
przez ten tydzień w Skrzydle Szpitalnym straciła zmysły. Szczególnie w
momentach, gdy od czasu do czasu Liliana podskakiwała i się potykała,
oczywiście lądowała na ziemi. Jednak
dziewczyna nie zwracała uwagi na to co myślą inni, właściwie w tym momencie
niewiele ją obchodziło. Była po prostu szczęśliwa.
Nawet
pogoda spojrzała na świat jakby łagodniej i dni znów były słoneczne. Wszystko
było tak radosne, jakby chciało powiedzieć „ po co czymkolwiek się martwić?
Wczoraj i jutro jest dla głupców”. Liliana w stanie obecnym zgadzała się z tą
domeną.
Z zamku
wyszła, a raczej wyskoczyła na błonia. Udała się nad jezioro i ku swojej uciesze
spotkała piątkę feniksów. Jeszcze większą radość sprawiło jej to, że nie kazali
jej wracać do Sali Chorych. Dzień przesiedzieli całą szóstką na dworze. Nawet
nie wiedzieli kiedy minął im czas. Do dormitorium wrócili dopiero, kiedy Dal,
nauczyciel od astronomii, zwrócił im uwagę, że jest godzina po ciszy nocnej i
odjął punkty każdemu z nich.
*
Dzień 14 października zaczął się dziwnie. Najpierw
Khan wpadł do dormitorium, to samo w sobie nie było dziwne, tak samo jak to, że
był szeroko uśmiechnięty. Dziwna była wiadomość jaką przekazał. Dziś lekcje miały
być skrócone. Było to dziwne, ponieważ zazwyczaj lekcje były odwoływane, a nie
skracane. Wszystko wyjaśniło się podczas śniadania.
Uczniowie i nauczyciele zasiadali przy jednym wielkim
stole. Sytuacje rozjaśniła mowa dyrektora, która oczywiście również nie była
codziennością.
– Drodzy uczniowie i nauczyciele. Waszej pamięci mogło umknąć, co dziś za dzień. 14 października to Dzień Nauczyciela. Święto to zostało ustanowione w zeszłym roku...
– Drodzy uczniowie i nauczyciele. Waszej pamięci mogło umknąć, co dziś za dzień. 14 października to Dzień Nauczyciela. Święto to zostało ustanowione w zeszłym roku...
Liliana wyłączyła się już na początku mowy dyrektora,
ale przecież kto by słuchał tego całego ględzenia o tym jakie to święto jest
ważne i jakie władze są łaskawe, że w ogóle możemy obchodzić jakieś święta.
Władze w Polsce Rzeczpospolitej Ludowej nigdy nie były i nie będą cudowne.
Liliana była jedną z osób, które doskonale o tym wiedziały. Była też jedną z
niewielu osób, które chciały z tym walczyć i walczyła, tak jak cała jej
rodzina. Miało to oczywiście konsekwencje. Liliana właściwie każdego dnia bała
się o swoich bliskich: że ich zaaresztują, że zrobią im krzywdę, że cos
zabiorą, że dowiedzą się o zakazanych rzeczach, które trzymali w domu bądź w
których uczestniczyli. Teraz wszystko szło w dobrą stronę, liczba aresztowań
malała, nadzór nie był tak rygorystyczny, pozwalano na coraz większą swobodę,
ale lęk w sercu pozostanie już na zawsze, a lek nigdy nie jest irracjonalny.
Kiedy dyrektor skończył przemawiać wszyscy obecni
zaczęli klaskać, choć Lil miała wrażenie, że niektórzy klaszczą bardziej
dlatego, że już skończył niż dlatego, że porwały ich jego słowa.
Na stole pojawiło się jedzenie, a także sowy zaczęły
przylatywać z pocztą. Było ich więcej niż zwykle. Lilianie zdawało się, że
przed każdym uczniem stoi sowa.
Ptaki wylądowały przed Haltem, Simusem, Dobrym,
Andrzejem, Kubą, a także, ku ogromnemu jej zdziwieniu, przed nią. Sowa miała
przytroczony do nóżki list i kwiatek. Halt, który siedział naprzeciwko
dziewczyny zauważył jej zdumienie.
– Co tak się wpatrujesz w
tę sowę z rozdziawioną gębą? Na muchy polujesz? Nie gap się tylko odbieraj –
zaśmiał się.
Liliana nic nie odpowiedziała, była zbyt zdziwiona.
Chyba nawet do końca nie dotarły do niej słowa przyjaciela. Odwiązała przesyłkę
od nóżki sowy, ale ona nie odleciała tak
jak pozostałe. Uparcie siedziała przed nią i wpatrywała się w nią
wielkimi pomarańczowymi ślepiami. Dziewczyna postanowiła ignorować ptaka.
Otworzyła list.
„ Kochana Lilu,
Najpierw musimy ci
wypomnieć twoje zapominalstwo. Minął już ponad miesiąc, a my nie dostaliśmy ani
jednego listu! Nie mamy pojęcia co się z tobą dzieje. Zamartwiamy się. W
dodatku dostaliśmy list od Braynsa, że spadłaś z miotły i cały czas uciekasz ze
Skrzydła Szpitalnego. Przynajmniej mamy pewność, że jak coś się stanie to
będziemy poinformowani, tylko szkoda, że nie od ciebie. Jeśli nie zaczniesz do
nas pisać, będziemy codziennie wysyłać ci wyjca, aż zaczniesz. I nie możesz się
wykręcić brakiem ptaka, ponieważ w sowiarni zawsze jest kilka wolnych, zresztą
ta Uszatka, która teraz siedzi przed tobą i czekasz, aż dasz jej jakiś kąsek,
to twój własna sowa. Nazwij ją. Uważaj na nią jest prawie tak uparta i
zadziorna jak ty.
Dziś jest dzień
Nauczyciela. Pewnie o tym zapomniałaś, ale my teraz ci przypominamy, ten
goździk , który przysłaliśmy nie jest dla ciebie tylko dla jakiegoś nauczyciela,
którego wybierzesz.
Właśnie kto jest
twoim opiekunem Domu? Gdzie wylądowałaś? Dogadujesz się z innymi? Jak ci idzie
nauka? Mamy tyle pytań, a ty i tak odpowiesz pewnie na niespełna połowę. Trudząc
się napisaniem jednego czy dwóch zdań. Inni pewnie piszą co najmniej co
tydzień, a ty? Ale tę sprawę już wyjaśniliśmy. Choć postaraj się opisać w
liście jak ci się tu wiedzie, prosimy. Spotkałaś Halta? On też miał tu chodzić.
W domu wszystko w
porządku. Sąsiadowi urodził się kolejny synek, więc nadal pozostajesz jedyna
dziewczyną we wsi. Tata niedługo wypływa w kolejny rejs, ale ma być na święta.
Będę przesyłała ci kartki i listy od niego. Tak właściwie to nic ciekawego się
tutaj nie dzieje wszystko idzie swoim starym rytmem i dobrze.
Odwiedziło nas
parę twoich znajomych. Masz pozdrowienia od całego szczepu. Lena chciała też
dostać adres, żeby moc do ciebie pisać, ale powiedzieliśmy jej, żeby
przekazywała listy nam. Znając was biedna sowa nie będzie miała wytchnienia.
Przynajmniej zaczniesz pisać do kogokolwiek.
Strasznie
tęsknimy, szczególnie Czarniawa, ale cieszymy się jeśli ty jesteś szczęśliwa.
Mamy też nadzieję, że jest Ci już trochę lepiej po śmierci Tolkiena. Wiemy, że
to był twój bliski przyjaciel. Bądź silna.
Pisz i pamiętaj,
że trzymamy za ciebie kciuki we wszystkim, o każdej porze dnia i nocy.
Ściskamy mocno, rodzice ”
Liliana skończyła czytać list. Jej twarz rozjaśniał uśmiech.
Nawet nie zastanawiała się skąd rodzice wiedzieli o Domach ani skąd wziąć sowy
i o wyjcach. Była szczęśliwa, że napisali przez chwilę czuła się jak w domu,
kiedy wracała z obozów lub rejsów i nie pisała.
– Co się tak szczerzysz? –
głos Simusa sprowadził ją do rzeczywistości i przypomniała sobie o sowie.
Wzięła na rękę trochę ziarna i dała Uszatce.
– Będziesz Yarpen –
powiedziała do sowy, a ta potarła głową o rękę dziewczyny.
– Co ty bredzisz? –
powiedział siedzący obok niej Dobry.
– Szczerzy się niewiadomo
do czego... – zaczął Andrzej.
– Gada sama do siebie o
jakimś Yarpenie... – zawtórował mu Kuba.
– Dziewczyno, chyba czas wrócić
do Skrzydła Szpitalnego – powiedzieli jednocześnie bliźniacy. Coraz częściej zdarzało
im się coś takiego.
– Zabawne, może was tam
odeślemy.
– Ej, fajny sufit, nie? –
odezwał się Dobry, po czym roześmiali się całą szóstką.
– Co robimy? Mamy prawie
cały dzień wolny?
– Jak to co?! Trzeba
wyjść na dwór! – powiedziała radośnie Liliana, trochę za głośno czym przyciągnęła
jeszcze więcej spojrzeń.
– Dziewczyno! Oszalałaś!
Leje, jakbyś nie zauważyła!
– I co z tego? – Liliana wzruszyła
ramionami z szerokim uśmiechem, a cała piątka uderzyła się lewa ręką w twarz i
pokręciła głowami. Na ten widok Liliana zaczęła się głośno śmiać i nie mogła
przestać. Chłopcy ponowili gest, a dziewczyna dostała jeszcze większego napadu
śmiechu.
_______________
Następny rozdział jest poświęcony wymianie listów pomiędzy Lilianą, a wspomnianą Leną, nazywaną przez Lil Ellą.
Do końca wakacji na pewną ukażą się jeszcze dwa rozdziały. Są już napisane, tylko nie mam czasu ich przepisać.
Visenna
W opowieści, PRL w latach 70-tych nie jest odwzorowany dokładnie na tym okresie w Polsce. Przede wszystkim były to lata rozkwitu Polski, nadal byliśmy pod władzą ZSRR, ale ucisk powoli był lżejszy. Aresztowań już nie było, co po niektórzy mogli wyjeżdżać za granicę itp. Nadal obowiązywała cenzura, a wielkie zwycięstwa Polaków w historii były pomijane. Skrótowo - były ograniczenia, ale nie tak brutalne jak dwadzieścia lat wcześniej.
W opowieści, PRL w latach 70-tych nie jest odwzorowany dokładnie na tym okresie w Polsce. Przede wszystkim były to lata rozkwitu Polski, nadal byliśmy pod władzą ZSRR, ale ucisk powoli był lżejszy. Aresztowań już nie było, co po niektórzy mogli wyjeżdżać za granicę itp. Nadal obowiązywała cenzura, a wielkie zwycięstwa Polaków w historii były pomijane. Skrótowo - były ograniczenia, ale nie tak brutalne jak dwadzieścia lat wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz