piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 13 : List

                Udało się jej! Po ośmiu dniach ciągłych prób – w końcu się opłaciło.
                Teraz szła po korytarzu, radośnie gwiżdżąc. Uczniowie oglądali się za nią, jakby przez ten tydzień w Skrzydle Szpitalnym straciła zmysły. Szczególnie w momentach, gdy od czasu do czasu Liliana podskakiwała i się potykała, oczywiście lądowała  na ziemi. Jednak dziewczyna nie zwracała uwagi na to co myślą inni, właściwie w tym momencie niewiele ją obchodziło. Była po prostu szczęśliwa.
                Nawet pogoda spojrzała na świat jakby łagodniej i dni znów były słoneczne. Wszystko było tak radosne, jakby chciało powiedzieć „ po co czymkolwiek się martwić? Wczoraj i jutro jest dla głupców”. Liliana w stanie obecnym zgadzała się z tą domeną.
                Z zamku wyszła, a raczej wyskoczyła na błonia. Udała się nad jezioro i ku swojej uciesze spotkała piątkę feniksów. Jeszcze większą radość sprawiło jej to, że nie kazali jej wracać do Sali Chorych. Dzień przesiedzieli całą szóstką na dworze. Nawet nie wiedzieli kiedy minął im czas. Do dormitorium wrócili dopiero, kiedy Dal, nauczyciel od astronomii, zwrócił im uwagę, że jest godzina po ciszy nocnej i odjął punkty każdemu z nich.

*

                Dzień 14 października zaczął się dziwnie. Najpierw Khan wpadł do dormitorium, to samo w sobie nie było dziwne, tak samo jak to, że był szeroko uśmiechnięty. Dziwna była wiadomość jaką przekazał. Dziś lekcje miały być skrócone. Było to dziwne, ponieważ zazwyczaj lekcje były odwoływane, a nie skracane. Wszystko wyjaśniło się podczas śniadania.
                Uczniowie i nauczyciele zasiadali przy jednym wielkim stole. Sytuacje rozjaśniła mowa dyrektora, która oczywiście również nie była codziennością.
– Drodzy uczniowie i nauczyciele. Waszej pamięci mogło umknąć, co dziś za dzień. 14 października to Dzień Nauczyciela. Święto to zostało ustanowione w zeszłym roku...
                Liliana wyłączyła się już na początku mowy dyrektora, ale przecież kto by słuchał tego całego ględzenia o tym jakie to święto jest ważne i jakie władze są łaskawe, że w ogóle możemy obchodzić jakieś święta. Władze w Polsce Rzeczpospolitej Ludowej nigdy nie były i nie będą cudowne. Liliana była jedną z osób, które doskonale o tym wiedziały. Była też jedną z niewielu osób, które chciały z tym walczyć i walczyła, tak jak cała jej rodzina. Miało to oczywiście konsekwencje. Liliana właściwie każdego dnia bała się o swoich bliskich: że ich zaaresztują, że zrobią im krzywdę, że cos zabiorą, że dowiedzą się o zakazanych rzeczach, które trzymali w domu bądź w których uczestniczyli. Teraz wszystko szło w dobrą stronę, liczba aresztowań malała, nadzór nie był tak rygorystyczny, pozwalano na coraz większą swobodę, ale lęk w sercu pozostanie już na zawsze, a lek nigdy nie jest irracjonalny.
                Kiedy dyrektor skończył przemawiać wszyscy obecni zaczęli klaskać, choć Lil miała wrażenie, że niektórzy klaszczą bardziej dlatego, że już skończył niż dlatego, że porwały ich jego słowa.
                Na stole pojawiło się jedzenie, a także sowy zaczęły przylatywać z pocztą. Było ich więcej niż zwykle. Lilianie zdawało się, że przed każdym uczniem stoi sowa.
                Ptaki wylądowały przed Haltem, Simusem, Dobrym, Andrzejem, Kubą, a także, ku ogromnemu jej zdziwieniu, przed nią. Sowa miała przytroczony do nóżki list i kwiatek. Halt, który siedział naprzeciwko dziewczyny zauważył jej zdumienie.
– Co tak się wpatrujesz w tę sowę z rozdziawioną gębą? Na muchy polujesz? Nie gap się tylko odbieraj – zaśmiał się.
                Liliana nic nie odpowiedziała, była zbyt zdziwiona. Chyba nawet do końca nie dotarły do niej słowa przyjaciela. Odwiązała przesyłkę od nóżki sowy, ale ona nie odleciała tak  jak pozostałe. Uparcie siedziała przed nią i wpatrywała się w nią wielkimi pomarańczowymi ślepiami. Dziewczyna postanowiła ignorować ptaka. Otworzyła list.

„ Kochana Lilu,
               
                Najpierw musimy ci wypomnieć twoje zapominalstwo. Minął już ponad miesiąc, a my nie dostaliśmy ani jednego listu! Nie mamy pojęcia co się z tobą dzieje. Zamartwiamy się. W dodatku dostaliśmy list od Braynsa, że spadłaś z miotły i cały czas uciekasz ze Skrzydła Szpitalnego. Przynajmniej mamy pewność, że jak coś się stanie to będziemy poinformowani, tylko szkoda, że nie od ciebie. Jeśli nie zaczniesz do nas pisać, będziemy codziennie wysyłać ci wyjca, aż zaczniesz. I nie możesz się wykręcić brakiem ptaka, ponieważ w sowiarni zawsze jest kilka wolnych, zresztą ta Uszatka, która teraz siedzi przed tobą i czekasz, aż dasz jej jakiś kąsek, to twój własna sowa. Nazwij ją. Uważaj na nią jest prawie tak uparta i zadziorna jak ty.
                Dziś jest dzień Nauczyciela. Pewnie o tym zapomniałaś, ale my teraz ci przypominamy, ten goździk , który przysłaliśmy nie jest dla ciebie tylko dla jakiegoś nauczyciela, którego  wybierzesz.
                Właśnie kto jest twoim opiekunem Domu? Gdzie wylądowałaś? Dogadujesz się z innymi? Jak ci idzie nauka? Mamy tyle pytań, a ty i tak odpowiesz pewnie na niespełna połowę. Trudząc się napisaniem jednego czy dwóch zdań. Inni pewnie piszą co najmniej co tydzień, a ty? Ale tę sprawę już wyjaśniliśmy. Choć postaraj się opisać w liście jak ci się tu wiedzie, prosimy. Spotkałaś Halta? On też miał tu chodzić.
                W domu wszystko w porządku. Sąsiadowi urodził się kolejny synek, więc nadal pozostajesz jedyna dziewczyną we wsi. Tata niedługo wypływa w kolejny rejs, ale ma być na święta. Będę przesyłała ci kartki i listy od niego. Tak właściwie to nic ciekawego się tutaj nie dzieje wszystko idzie swoim starym rytmem i dobrze.
                Odwiedziło nas parę twoich znajomych. Masz pozdrowienia od całego szczepu. Lena chciała też dostać adres, żeby moc do ciebie pisać, ale powiedzieliśmy jej, żeby przekazywała listy nam. Znając was biedna sowa nie będzie miała wytchnienia. Przynajmniej zaczniesz pisać do kogokolwiek.
                Strasznie tęsknimy, szczególnie Czarniawa, ale cieszymy się jeśli ty jesteś szczęśliwa. Mamy też nadzieję, że jest Ci już trochę lepiej po śmierci Tolkiena. Wiemy, że to był twój bliski przyjaciel. Bądź silna.
                Pisz i pamiętaj, że trzymamy za ciebie kciuki we wszystkim, o każdej porze dnia i nocy.

Ściskamy mocno, rodzice ”

                Liliana skończyła czytać list. Jej twarz rozjaśniał uśmiech. Nawet nie zastanawiała się skąd rodzice wiedzieli o Domach ani skąd wziąć sowy i o wyjcach. Była szczęśliwa, że napisali przez chwilę czuła się jak w domu, kiedy wracała z obozów lub rejsów i nie pisała.
– Co się tak szczerzysz? – głos Simusa sprowadził ją do rzeczywistości i przypomniała sobie o sowie. Wzięła na rękę trochę ziarna i dała Uszatce.
– Będziesz Yarpen – powiedziała do sowy, a ta potarła głową o rękę dziewczyny.
– Co ty bredzisz? – powiedział siedzący obok niej Dobry.
– Szczerzy się niewiadomo do czego... – zaczął Andrzej.
– Gada sama do siebie o jakimś Yarpenie... – zawtórował mu Kuba.
– Dziewczyno, chyba czas wrócić do Skrzydła Szpitalnego – powiedzieli jednocześnie bliźniacy. Coraz częściej zdarzało im się coś takiego.
– Zabawne, może was tam odeślemy.
– Ej, fajny sufit, nie? – odezwał się Dobry, po czym roześmiali się całą szóstką.
– Co robimy? Mamy prawie cały dzień wolny?
– Jak to co?! Trzeba wyjść na dwór! – powiedziała radośnie Liliana, trochę za głośno czym przyciągnęła jeszcze więcej spojrzeń.
– Dziewczyno! Oszalałaś! Leje, jakbyś nie zauważyła!
– I co z tego? – Liliana wzruszyła ramionami z szerokim uśmiechem, a cała piątka uderzyła się lewa ręką w twarz i pokręciła głowami. Na ten widok Liliana zaczęła się głośno śmiać i nie mogła przestać. Chłopcy ponowili gest, a dziewczyna dostała jeszcze większego napadu śmiechu.

_______________
Następny rozdział jest poświęcony wymianie listów pomiędzy Lilianą, a wspomnianą Leną, nazywaną przez Lil Ellą. 
Do końca wakacji na pewną ukażą się jeszcze dwa rozdziały. Są już napisane, tylko nie mam czasu ich przepisać.
Visenna
W opowieści, PRL w latach 70-tych nie jest odwzorowany dokładnie na tym okresie w Polsce. Przede wszystkim były to lata rozkwitu Polski, nadal byliśmy pod władzą ZSRR, ale ucisk powoli był lżejszy. Aresztowań już nie było, co po niektórzy mogli wyjeżdżać za granicę itp. Nadal obowiązywała cenzura, a wielkie zwycięstwa Polaków w historii były pomijane. Skrótowo - były ograniczenia, ale nie tak brutalne jak dwadzieścia lat wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz