Zamek wznosił się na stromym
wzgórzu. Wyglądał pięknie i majestatycznie, jakby wznosił się ponad wszystkim.
Strzeliste wieże pięły się ku niebu, a zamek, mimo że wielki wydawał się smukły.
Liliana i chłopaki byli
oczarowani tym widokiem, wpatrywali przez chwilę bezmyślnie w okno, aż Edek
ściągnął wszystkich na ziemię.
– Ciekawe jak się tam dostaniemy. Mam nadzieję, że nie każą
nam się wspinać.
Drzwi
przedziału otworzyły się i stanął w nich dość wysoki chłopak z blond czupryną i
powiedział:
– Zbierajcie się powoli dojeżdżamy do zamku...
– Mówisz tak na wypadek, gdybyśmy byli ślepi, tak? –
przerwał mu Martin, a chłopak słoną rumieńcem wstydu.
– Chciałem powiedzieć, żebyście założyli jakieś bluzy, bo na
zewnątrz jest trochę chłodno – powiedział chłopak i czym prędzej wyszedł z
przedziału.
– I to ja jestem ten niemiły? – Dobry z wyrzutem spojrzał na
Lilianę.
– Cały czas patrzył na ciebie Lil, może się zakochał –
powiedział Martin, na co Liliana rzuciła mu spojrzenie „Jak dawno temu uciekłeś
z psychiatryka?”.
– Dobra, obstawiam, że za chwilę się zatrzymamy , więc weźmy
już teraz swoje rzeczy z półek i poczekajmy – przerwał ciszę Simus i zaczął
zdejmować swój bagaż, a za chwil za jego przykładem poszła reszta.
Kiedy
Liliana brała swoją gitarę, pociąg nagle zatrzymał się, a dziewczyna wraz z
gitarą poleciała do tyłu. Jednak za chwilę instrument wyślizgnął jej się z rąk
i zaczął latać po przedziale. Liliana nie zdążyła jej złapać, a na dodatek sama
nie utrzymała równowagi i się przewróciła, zdążyła tylko krzyknąć „Ratujcie
gitarę!”, zanim sama nie zderzyła się z podłogą. Oczywiście nie udało się
uratować ani instrumentu ani dziewczyny, która jakimś cudem uderzyła nosem o
twardy kant siedzenia i w tym momencie obficie krwawiła, ze złamanej części
ciała.
Chłopcy
najpierw podnieśli Lilianę, a później gitarę, a właściwie to co zostało z
instrumentu. Kiedy dziewczyna otrząsnęła się z szoku, nie zważała na nawet na złamany
nos i to, że jest cała zakrwawiona.
– Gdzie gitara? – spytała, a kiedy Simus podał jej resztki
instrumentu wpadła we wściekłość. Pochwaliła
się wiązanką, z której każdy stary marynarz byłby dumny. Potem zarzuciła plecak
na ramię, a gitarę na drugie, nie ważne jak bardzo instrument był zniszczony.
Dobiegł
ich głos krzyczący „wychodzimy”, więc zaczęli próbować się przepchnąć do
wyjścia. W tłoku nikt nie zwrócił uwagi na zakrwawionych ludzi, a kiedy wyszli
na dwór było ciemno i nic nie było widać. Liliana nie mówiła nic tylko rzucała
wszędzie wściekłe spojrzenia.
– PIERWSZOROCZNI! DO MNIE! – usłyszeli krzyk i zaczęli iść
za głosem. Krzyczący był człowiek średniego wzrostu, o dość długich czarnych
prostych włosach związanych z tyłu, wyglądał na ok. 20 lat, co było
zaskoczeniem.
– Słuchajcie zamek jest na górze, ale najpierw musicie ją
zdobyć. Wiecie macie udowodnić, ze jesteście godni itd. Tak więc, każdy dostaje
linę i się wspina, jeśli ktoś nie daje rady – pomagam mu. Jasne? To świetnie.
Podchodzicie do mnie bierzecie linę i pokazuję wam jak ja zawiązać. Zapraszam,
POJEDYŃCZO! Rzeczy zostawiacie na stosie obok mnie, zostaną przeniesione do
waszych dormitoriów.
Lilianie
udało się udowodnić mężczyźnie, że potrafi sama zabezpieczyć na sobie linę,
ukrywając swój złamany nos, który właśnie nastawiała, a chłopcy tylko patrzyli
na to z przerażeniem.
Kiedy
wszystkie pierwszaki już stały pod górą liny nagle wystrzeliły do góry i
zaczepiły o coś, aby można było się spokojnie wspinać. Góra była bardzo stroma,
wręcz pionowa, ale miała za to wiele nierówności i płaszczyzn, na których można
było się podeprzeć, na ostatnim odcinku już tylko podciągała się na linie, bo
tak jej było wygodnie. Chłopaki patrzyli na nią z nieukrywanym podziwem,
szczególnie, że jako pierwsza dotarła na szczyt, mimo złamanego nosa, który
zdecydowanie nie był zbyt prawidłowo nastawiony. Pomogła Fillowi i Edmundowi
wciągnąć się na górę. W końcu całą szóstką podziwiali zamek z bliska.
Na
górze czekał na nich ten sam człowiek, który mówił do nich na dole.
Pogratulował Lilianie, że pierwsza dotarła na szczyt i nagle zobaczył jej nos.
– Dziewczyno czyś ty zwariowała?! Czemu nie powiedziałaś, że
masz złamany nos?! Nie kazałbym ci się wspinać!
– Może właśnie dlatego – odpowiedziała Liliana i wydawało
jej się, że przez chwilę mężczyzna się uśmiechnął, ale pewna nie była,
szczególnie, że znów się wydarł.
– Masz iść do pielęgniarki!
Liliana po tych słowach podeszła do chłopaków, jednak w tym
momencie zatrzymał ją inny głos.
– Jeszcze nie zaczęłaś na dobre roku szkolnego, a już
zbierasz bury? – roześmiał się Halt za jej plecami – co sobie znowu zrobiłaś?
– Nie ja, tylko durny pociąg, i jeszcze rozwalił mi gitarę –
odpowiedziała nadal lekko zdenerwowana Liliana.
– Czyli nie będziesz na uczcie?
– Jakiej uczcie?
– Na rozpoczęcie roku najpierw jest ceremonia dla pierwszorocznych,
a później wielka uczta z tonami jedzenia. Szkoda, że cię nie będzie.
– O nie! Nie ma mowy, żebym to przepuściła.
– Ale twój nos..
– Życie – przerwała Haltowi Liliana.
– Pewnie mamy teraz iść za tą grupką, która coraz bardziej się
od nas oddala – Simus wskazał na ludzi, którzy szli w stronę zamku.
– No to za nimi – uśmiechnęła się Liliana i popędzili w
stronę tłumu pierwszaków.
Kiedy
ich dogonili Liliana próbowała zetrzeć krew z twarzy i koszulki, ale Halt ku
jej utrapieniu cały czas wskazywał na kolejne zakrwawione miejsce. W końcu,
kiedy chłopcy powiedzieli jej, że nie jest szczególnie masakrycznie, dała
spokój. Zamilkli, kiedy otworzyły się wrota zamku i weszli do środka. To
co zobaczyli było tylko marzeniami, aż
do tej chwili. W zamku pełno było życia (i nieżycia) duchy latały po
korytarzach i witały się z uczniami, zbroje chodziły, a popiersia sławnych osób
świata magicznego i obrazy mówiły. Ogień z pochodni rzucał przyjazne błyski na
kamienne ściany.
Przechodzili
korytarzami, aż nareszcie napotkali drzwi równie wielkie jak te wejściowe, a
gdy się otworzyły ich oczom ukazało się
coś niesamowitego. W ogromnej sali stało sześć stołów, pięć do siebie
równoległych, i prostopadłych do drzwi, i jeden górujący nad całą salą (równoległy
do drzwi), domyślali się, że to stół nauczycielski. Nad każdym z pięciu stołów
uczniowskich wisiał duży gobelin, nad tym najbardziej w prawo widniał czerwony
ptak na złotym (żółtym) tle, a potem kolejno w lewo biała istota podobnego do
lwa, na granatowym tle, zielony ludzik na tle brązowym, ledwo odznaczający się
bordowy centaur na ciemno fioletowym tle i ostatni: dziwny czarny ludzik z
wielką głową na szarym tle.
– Hej – Dobry wyrwał Lil z zamyślenia i zaskoczył ją, przez
co prawie oberwał szybującą w jego stronę ręką dziewczyny, która na szczęście w
porę zatrzymała rękę tuż przed nosem przestraszonego chłopaka.
– Przepraszam. To nie ja – zaczęła Liliana sama nie do końca
widząca co zrobiła.
– Tak właśnie, to nie ty, tylko twoja ręką – przytaknął Simus
i zarobił mordercze spojrzenie od Liliany – no co? – podniósł ręce w górę
udając, że nie wie o co chodzi. Niestety
nie wyszło, ponieważ nie mógł powstrzymać uśmiechu na ustach.
– Hej, jestem Halt – powiedział chłopak, żeby przerwać
niebezpieczna sytuację. Simus i Dobry też się przedstawili, a potem wszyscy
poszli tam, gdzie zebrali się wszyscy pierwszoroczni. Stanęli w tłumie obok
stołu nauczycielskiego, a w tym momencie, mężczyzna w średnim wieku podniósł się
ze swojego miejsca przy stole nauczycielskim i zaczął mówić.
– Witam was w kolejnym roku szkolnym. Witam
pierwszorocznych, którzy zaraz zostaną wybrani przez swoje różdżki i dostaną
swoje szaty. Witam nauczycieli, których czeka kolejny pracowity rok. Spis
rzeczy zakazanych wisi obok drzwi do pokoju nauczycielskiego. Przechodzimy do
ceremonii. Pani Kossowiak.
Wice-dyrektor
wyszła zza stołu i machnęła różdżką. Pojawił się kolejny stół, na którym było mnóstwo
różdżek, leżących na szatach, które na pierwszy rzut oka różniły się tylko
kolorami krawatów i naszywkami na piersi.
– Liliana Visenna Sharma. Proszę podejdź tu – powiedziała
pani Kossowiak. Słychać było ciche okrzyki zdumienia, kiedy dziewczyna wyszła z
tłumu, ponieważ mimo że już nie miała całej twarzy w krwi, a bluzkę ukryła pod
bluzą, nadal było widać nie najlepszy stan nosa wywołanej. Liliana podeszła do
wice-dyrektorki, a ta szepnęła jej na ucho, żeby się nie stresowała i dodała
coś o tym, że powinna iść do pielęgniarki, następnie już głośno kazała jej
wyciągnąć rękę przed siebie.
Gdy
Liliana to zrobiła, do jej dłoni wpadły cztery różdżki, po sali znów przeszedł
okrzyk zdziwienia, ale dziewczyna już tego nie słyszała, słyszała tylko
przekrzykujące się w jej głowie głosy: „Nada
się do mnie nie raz się wpakuje w tarapaty, a i sama będzie psocić... nie! Jest
zamknięta w sobie, otacza się murem, jest zbyt honorowa, idzie do mnie... ten
kto olej ma w głowie, do mnie iść musi, będzie w mych łapach, tak będzie dobrze....
u mnie inteligencja także się ceni razem z odwagą i wiernością, zbyt jest
oddana innym, by być w waszych domach, to mnie będzie jej dobrze, to moje
skrzydła ją obronią..”
Na sali zapanował gwar.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło się cos takiego, że do jednej osoby ściągnęły więcej
niż jeden Dom. Zawsze do jednego czarodzieja od razu przybywała jedna różdżka
oddana danemu Domowi. Działo się coś niezwykłego. Nauczyciele wymienili
zaniepokojone spojrzenia. Tymczasem w głowie Liliany nadal toczyła się walka: „Nie ma talentu wróżby ani wielu przyjaciół daru. Mylne są wasze osądy...wszyscy się mylicie..”.
Nagle z jej dłoni „odeszła” różdżka Domu Leprokonusa (brązowo-zielony), a za
chwilę Domu Centaura. Teraz bitwa toczyła się miedzy dwoma Domami: „Nie będzie szczęśliwa u Ciebie, przecież
wiesz o tym, czemu chcesz ją skrzywdzić? To ja jej pomogę, to u mnie będzie jej
dobrze...to mego Domu perła...nie, dobrze o tym wiesz, zbyt wiele w niej hartu
ducha i odwagi, nie mogę odejść. Ustąp, daj jej być szczęśliwą ”. Nareszcie
z dłoni Liliany odeszła ostatnia różdżka.
– Proszę zabrać szaty i usiąść przy stole Feniksa.
Liliana
wzięła szaty, które kryły się pod różdżką, spojrzała na kolor krawatu -
czerwono-żółty, czyli stół Feniksa, był tym najbardziej w prawo od wejścia.
Ruszyła w tamta stronę, uczniowie klaskali, ale w ich głowach rodziły się masy
pytań. Liliana podeszła do stołu i zobaczyła tę samą grupę sportowców co w
pociągu, machali do niej, więc się przysiadła. Porozmawiali chwilę,
wice-dyrektorka wyczytywała kolejne nazwiska, wyczytani podchodzili do stołu, a
różdżki wybierały swoich właścicieli, już nie powtórzyła się sytuacja taka jak
z Lilianą. Dziewczyna jednak ciągle była zamyślona, a w głowie słyszała
pierwszy głos który usłyszała podczas ceremonii „jest czystej krwi, ale nic więcej”
– Halt Brzozowski.
Liliana podniosła głowę wyrwana z
zmyślenia, po czym zaczęła powtarzać jak mantrę w myślach „Feniks, feniks..”.
Chłopak podszedł do stołu wyciągnął rękę i od razu wpadła do niej różdżka.
– Dom Feniksa – powiedziała z uśmiechem pani Kossowiak.
Liliana
odetchnęła cicho z ulgą, teraz kiedy jej najlepszy przyjaciel był z nią nie
musiała się o nic martwić. Dom Feniksa zaczął znów klaskać, a Halt już podążał
w stronę Liliany.
– Hej – powiedział z uśmiechem – powinnaś coś zrobić z tym
nosem, sam cię odprowadzę do szpitala, żebyś przypadkiem nie uciekła.
– Ale najpierw kolacja, bo wiesz, nie bez powodu ludzie
mówią, że jedzenie to najważniejszy posiłek dnia – roześmiali się cicho.
Korin
długowłosy trafił do Domu Leprokonusa razem z Martinem. Lilianie wydawało się,
że widzi jak Simus odetchnął z ulgą, kiedy został przydzielony do innego Domu niż
kuzyn, razem z Dobrym dołączyli do Liliany i Halta przy stole Domu Feniksa.
Fill i Edek trafili do Domu Centaura.
Nareszcie
nadszedł koniec ceremonii, Dyrektor powiedział jeszcze kilka słów po czym
zaprosił do jedzenia. Stoły wypełniły się przeróżnymi potrawami i piciem.
Liliana była w siódmym niebie, szczególnie, że od dłuższego czasu mocno
burczało jej w brzuchu, co doprowadzało chłopaków do śmiechu, a podczas
ceremonii należało być cicho.
Po pewnym
czasie jedzenie znikło, a dyrektor powstał po raz trzeci.
– Mam nadzieję, że się najedliście. Przewodniczący Domów
prowadzą do Pokojów Wspólnych i dormitoriów. Wyśpijcie się dobrze, bo od jutra
zaczynamy pracowity rok szkolny. Dobranoc – dyrektor już chciał odchodzić, ale
przypomniała mu się jeszcze jedna rzecz, kiedy spojrzał na Lilianę uciekającą
przed Haltem chcącym ją odprowadzić do skrzydła szpitalnego – a panna Liliana
ma zostać odprowadzona do pielęgniarki, żeby nie uciekła po drodze.
Niektóre
osoby na sali roześmiały się, a Liliana skamieniała. Miała ochotę zapaść się
pod ziemię albo stać się niewidzialna.
Chcąc,
nie chcąc Liliana została odprowadzona przez Halta do skrzydła szpitalnego,
choć bez delikatnej linii oporu się nie poddała. Kiedy pielęgniarka zobaczyła
nos Liliany wpadła w szał i zaczęła krzyczeć.
– Cóż za bezczelność!! Samemu sobie nastawiać nos!... – w
końcu pielęgniarka skierowała własną różdżkę na nos Liliany i machnęła nią
kilka razy. Dziewczyna podziękowała i czym prędzej wyszła, a kiedy zamykała
drzwi słyszał jeszcze gniewne komentarze czarownicy.
Kiedy
Halt zobaczył Lilianę tylko wybałuszył oczy i
nie mógł wydusić z siebie słowa.
– No co? – spytała w końcu Liliana.
– Twój nos jest.... cały i taki.... nowy – powiedział w
końcu z przerwami.
– Dobra, może lepiej zaprowadź nas do tego dormitorium,
naprawdę chętnie bym pospała.
– Ale wiesz, jest jeden problem.
– Jaki? Przecież mówiłeś, że znasz ludzi ze starszych lat.
– No tak, ale akurat nie od Feniksa – wydusił po chwili
milczenia Halt.
– Idealnie, w takim razie mamy spać na korytarzu?
– A widzisz inne wyjście? Bo ja chyba nie.
– Przynajmniej mamy te szaty, można się nimi trochę okryć.
– No widzisz zawsze trzeba widzieć jasne strony sytuacji –
wyszczerzył się Halt, na co Liliana pokręciła lekko niedowierzając głową,
później też się uśmiechnęła.
_______________________
Dla Dominiki, która pomogła mi z wymyślaniem kolorów dla Domów, a raczej ostatecznie postawiła na swoim twierdząc, że biały jest jedynym kolorem jaki mi pozostał :)
Wiem, że Domy są podobne do tych w Hogwarcie, ale mam nadzieję, że przynajmniej inna ceremonia wyboru wam się podobała.
Kolejny rozdział standardowo za tydzień. I bardzo cieszę się ze 100 wejść, wiem, że to nie dużo, ale zawsze coś, proszę piszczcie komentarze, bo chciałabym znać opinię innych.
Wymieniłam istoty magiczne, które są na godłach 3 Domów, zagadujcie pozostałe dwa na podstawie opisu oczami Liliany, obi te istoty są ze świata Rowling, z czarno-szarym mogą być większe problemy, ale wierzę w was.
Wymieniłam istoty magiczne, które są na godłach 3 Domów, zagadujcie pozostałe dwa na podstawie opisu oczami Liliany, obi te istoty są ze świata Rowling, z czarno-szarym mogą być większe problemy, ale wierzę w was.
Ostatnio nie miałam zbyt dużo czasu, dlatego twój blog odszedł na dalszy plan. Chyba każdy przerabiał poprawianie ocen i masy sprawdzianów przez zakończenie roku szkolnego. Bardzo dziękuję ci za dedykację w rozdziale drugim. Jeśli chodzi o rozdział to nie był zły, chociaż wydaje mi się, że trochę przesadziłaś z tym złamanym nosem. Wiem, że Liliana jest dziewczyną, która ma być twarda i nie boi się niczego ani nie czuje bólu, ale chyba ze złamanym nosem nie wspięłaby się jako pierwsza na prawie pionową górę. Widać, że nawiązujesz do HP i zmieniasz różne rzeczy jak np. wspinanie się na szczyt pierwszorocznych można nawiązać do przepływania przez jezioro, Domy sama powiedziałaś, że są podobne do tych w HP kierują się tymi samymi ideałami. Dodałaś Dom Centaura, nie wiem komu on ma służyć i ty chyba też nie. Ceremonia wyboru na pewno odbiega od tej w HP, przedstawiłaś ją w ciekawy sposób, ale czy to jaka różdżka cię wybierze mówi jaki jesteś? Spanie na korytarzu też mi się nie widzi jeśli dyrektor wysyła kogoś do pielęgniarki, a w tym samym czasie jest pokazywana droga do pokojów, to chyba powinna zaprowadzić ją osoba, która zna położenie pokojów danego Domu. Zadałaś pytanie o dwa pozostałe gobeliny wiszące w Wielkiej Sali:
OdpowiedzUsuńTen niebiesko-biały skoro widać na nim coś podobnego do lwa i ma to być wyjątkowo mądre stworzenie, dodatkowo chyba chciałaś pokazać to, że mówi zagadkami, ale nie za bardzo ci wyszło. Może to być Sfinks.
Drugi szaro-czarny jest oczywiste, że będzie odpowiednikiem Slythrerinu, więc trafiają tam osoby przebiegłe i przekonane o własnej wartości i czystości krwi. Jednak nie mam pojęcia co to może być za istota, nie pamiętam, żeby w książkach coś było o ludkach z wielką głową.
Nie wiem co dalej zamierzasz zrobić z fantem, że Liliana jest czystej krwi. Pewnie będzie się zastanawiać jak to możliwe i nie będzie miała odwagi spytać rodziców, a jak wyjdzie na jaw prawda Liliana odwróci się od rodziny i przeprowadzi do Halta, czy jakoś tak.
Dziekuje ci za komentarz, to naprawde duzo dla mnie znaczy. Doskonale rozumiem twoje zabieganie w szkole, ale juz niedlugo wystawienie ocen.
UsuńMasz racje, granatowo - bialy to Sfinks. Jesli chodzi o szaro - czarny to masz racje z cechami, ale z czystoscia krwi, moge to napisac, absolutnie nie udalo ci sie zgadnac ;)
Tak jak zauwazylas, jest wiele rzeczy podobnych do Harrego Pottera.
Dziekuje za komentarz jeszczr raz i mam nadzieje, ze zostaniesz tu jeszcze troche. Dzis dodam notke :D