Ledwo
udało jej się obudzić rodziców na czas. Sama musiała obudzić się jeszcze
wcześniej, bo oczywiście pakowanie zostawiła na ostatnią chwilę. Latała jak
wściekła po pokoju, wrzucając rzeczy do plecaka, mając nadzieję, że niczego nie
zapomniała. Wzięła trochę książek, a w jej mniemaniu trochę książek oznaczało
liczbę, którą normalny człowiek uznałby za niemożliwą do przeczytania nawet w
rok. Dlatego trudno się dziwić, że większość plecaka zajmowały właśnie książki.
Szczęśliwie
w 30 minut udało jej się uporać, nie tyle z samym pakowaniem, bo spakowałaby
się spokojnie w mniej niż 10 minut, ale z walką ze swoim sentymentalizmem
(m.in. przekonując się, że ani tonfy ani pęki szekli jej się nie przydadzą).
Była
już 06:00, czas wychodzić. Liliana ostatni raz potarmosiła psa i nazwała
„Czarnuchem”. Zarzuciła plecak na jedno ramię, a gitarę na drugie i wyszła z
domu. Na ganku jeszcze raz się obejrzała, będzie tęsknić. I pobiegła do powozu.
*
Zbliżali
się do Portu Północnego. Przez całą drogę rozmawiali. Chwytali się każdej
chwili razem. Mimo czekającej ich rozłąki wszyscy byli radośni i szczęśliwi,
wczorajsza smutna atmosfera zniknęła bez śladu. Żartowali i śmiali się.
W końcu pojawili się w Porcie Północnym. Liliana od
razu zauważyła tłum ludzi przy pomoście.
– Iść z tobą? – spytała
mama.
– Nie wiem. Możecie iść –
powiedziała Liliana.
Wyszli z powozu. Dziewczyna wzięła plecak i gitarę.
Chciała już iść, ale rodzice, chyba jednak nie chcieli iść z nią, więc stała
pod powozem.
– Będziemy ci wysyłać dużo listów –
powiedziała mama, a potem dodała z udawanym zdenerwowaniem – a ty masz
odpisywać!
Roześmiali się, rodzice dobrze znali skłonność
Liliany do zapominania o dawaniu znaku życia chociażby podczas obozów, bywało
tak, że na pięć tygodni obozu bądź rejsu dostawali od niej jeden list.
Dziewczyna uściskała rodziców. Tata ostatni raz potargał jej włosy, a ta
żartobliwie uderzyła go w brzuch. Ruszyła w stronę tłumu, krzycząc jeszcze
przez ramię:
– Widzimy się na święta.
Usłyszała odgłos odjeżdżającego powozu i ostatni raz
się odwróciła i pomachała do rodziców. Wbiła się w tłum ludzi, nie widziała
nikogo znajomego, bo niby czemu. Żaden z jej znajomych o niczym takim nigdy jej
nie mówił, chociaż zawsze mogło być tak, że dlatego, że uważał ją za zwykłego
niemagicznego człowieka. Tej myśli Liliana kurczowo się trzymała, rozglądając
się po ludziach. Jednak jak mogła się spodziewać, nie natrafiła na nikogo
znajomego. Nagle ktoś potrącił jej gitarę, natychmiast się odwróciła w stronę
nieszczęśnika, ta gitara była dla niej cenniejsza niż oboje oczu, gdyby jej się
coś stało nie wybaczyłaby sobie ani temu kto się do tego przyczynił. Z ust
Liliany wypłynęły niekontrolowane groźby i oszczerstwa w wielu dziwnych
językach, jak hindi, czy mongolski, biedny chłopak nie do końca wiedział za co
został tak zwymyślany. Jednak bardzo się tym przejął, bp wyglądał jakby
przejechał po nim pociąg, a nawet kilka. Stał przed Lilianą osłupiały ze
strachem.
Ktoś podszedł do nieszczęśnika, było widać, że się
znają. Przybyły chłopak spojrzał na osłupiałego kolegę, pomachał mu ręką przed
twarzą, a gdy ten ani drgnął, spojrzał na Lilianę.
– Coś ty mu zrobiła?!
– A co niby miałabym
zrobić?!
– No nie wiem... Hmm....
Może coś co sprawiło, że wygląda jakby po nim przejechało ze dwadzieścia
pendolino i na nic nie reaguje – powiedział chłopak już spokojniej.
– Mógł pilnować gdzie
lezie! Ja tylko uświadomiłam mu, żeby uważał.
– Czyli jednak coś mu
zrobiłaś!
– Nie!
– Tak sama się przyznałaś
– powiedział chłopak podchodząc do Liliany bliżej.
– Nie przyznałam się do niczego! Odejdź ode
mnie
– A co mi zrobisz? Wyjaśnij – powiedział i
złapał dziewczynę za rękę.
Tego co się stało w następnej chwili nigdy by się nie
spodziewał, gdyby wiedział, że to ta dziewczyna, która biła się dawno temu z
jego przyjacielem, i którą znano z tego, że robiła niezliczone ilości pompek.
Liliana wykręciła rękę wyswobadzając ją z uścisku, jednocześnie druga ręką już
trafiała w splot słoneczny chłopaka, a na koniec jeszcze poprawiła sierpem cios
w splot.
Zdezorientowany chłopak nie wiedział co się właśnie
stało. Wiedział, że w jednej sekundzie trzymał dziewczynę za rękę, a w
następnej czul ból i opadał na ziemię.
– A to ci zrobię,
wyjaśniłam – warknęła dziewczyna z wściekłą furią w oczach.
Wokół nich skupiało się coraz więcej gapiów.
– Dobra, dobra... Już nic
nie mówię... – powiedział pokonany chłopak ze spuszczoną głową.
– Tak będzie zdecydowanie
lepiej – powiedziała Liliana.
– Miło mi, Korin jestem.
Korin Dobryski – odpowiedział z uśmiechem chłopak wyciągając ku Lilianie rękę.
– Wstyd, żeby dziewczyna
cię podnosiła – powiedziała dźwigając Korina na nogi.
– Wstyd, żeby ta sama
dziewczyna mnie położyła – uśmiechnął się.
– Liliana.
– Powinnaś mieć ksywkę
fither albo slayer.
– Niedoczekanie.
– Zobaczymy, to brzmi jak
wyzwanie... A czy teraz mogłabyś mi powiedzieć co zrobiłaś Edkowi?
– Sam za chwilę będziesz
miał wyzwanie – warknęła Liliana w stronę Korina, ale w oczach miała wesołe
ogniki. – Co do Edka to nie wiem. Potracił moją gitarę, a ja mu powiedziałam,
żeby uważał.
– Jeśli mu to powiedziałaś
w ten sam sposób co mnie, to chyba mu się nie dziwię – uśmiechnął się szerzej.
Dopiero teraz Korin przyjrzał się tej wojowniczej
dziewczynie. Nie była wysoka, a raczej była niska, miała długie ciemne blond
włosy, piegi rozsypane po całej twarzy i orzechowe, trochę skośne oczy. Skóra
jakby ogorzała od wiatru, chociaż nie zdziwiłby się gdyby tak było naprawdę.
Miała na sobie spodnie armii amerykańskiej (aktualnie bojówki) i czarna luźna
koszulkę, a na nogach były czarne
opinacze (polskie buty wojskowe, używane w PRL-u). Był pewny, że kiedy
nadejdzie zima pojawi się w bluzie wojskowej.
„Co to za dziewczyna?!”
pomyślał.
– To może spróbujesz
ogarnąć swojego kolegę? – powiedziała Liliana, wyrywając Korin z zamyślenia.
– Ale jak?
– Nie wiem, to twój kolega.
– Ale czy to ja go
wprowadziłem w taki stan? – spytał sarkastycznie.
– Spróbuj nim potrzasnąć
– zaproponował ktoś z tłumu.
Korin poszedł za radą. Niestety to też nie pomogło.
– To może spróbować go
ocucić starym, skutecznym sposobem? – spytała ze złowieszczym uśmiechem,
wymownie przygotowując otwartą dłoń.
– Jeśli już ktoś miałby
mu wymierzać policzki, to na pewno nie ty. Przecież biedny chłopak straciłby
twarz, dosłownie – powiedział z udawanym przerażeniem.
Korin podszedł do Edmunda i zaczął go klepać po
policzkach. W końcu nieszczęśnik zareagował. Rozejrzał się, a kiedy zobaczył
Lilianę skulił ramiona i spuścił głowę.
Nagle dziewczyna zdała sobie z czegoś sprawę.
– Ty jesteś „Dobry”,
prawda? – zapytała Liliana kierując wzrok ku Korinowi, a ten potaknął uważając
to za oczywiste. W następnej chwili wyraz jego twarzy zmienił się radykalnie.
Zrozumiał, że przed nim stoi dziewczyna, którą poznał cztery lata temu, Edmund
chyba też skojarzył.
– Zmieniłaś się, kiedyś
nie byłaś, AŻ tak brutalna – powiedział Dobry przerywając cisze zaległą wśród
trojki, zdecydowanie za bardzo akcentując „aż”.
– Właśnie! – przytaknął
Korinowi, Edmund.
– A ty kiedyś nie miałeś
takiej grzyweczki – prychnęła Liliana do Edka, który na te słowa się
wyprostował, za to Dobry parsknął śmiechem.
– Co się tak szczerzysz?
– powiedziała Liliana do Korina i dodała – nie jesteś lepszy. – Teraz obaj
stali jak słupy, z minami, które definitywnie mówiły, że starają się zachować
resztki godności.
Nagle po Zatoce Gdańskiej zaczął jechać pociąg.
Wszyscy stali i patrzyli się, a Liliana tylko myślała
jak to możliwe, że pociąg jeździ bez torów i, że unosi się na wodzie, bez
żadnych żagli, tylko delikatnie rozbryzgując wodę.
Pojazd zatrzymał się przy pomoście, a konduktor
krzyknął, żeby uczniowie wsiadali.
Liliana zarzuciła na plecy, plecak i gitarę i weszła
do pociągu. Mijała przedziały, ale wszystkie były zajęte. W końcu udało jej się
znaleźć jakiś pusty i w tej chwili usłyszała za sobą głos Dobrego
– Tu jest pusty, usiądźmy
tu.
Liliana odwróciła się i zobaczyła Edmunda, Korina i
jeszcze trzech innych chłopców.
– My? – Liliana uniosła
jedną brew.
– Chyba nie zmarnujesz
całego przedziału dla siebie?! – z wyrzutem powiedział Dobry wymachując przy
tym rękami – zresztą i tak w końcu ktoś by się dosiadł, chyba że wcześniej byś
go zabiła – dodał cichszym głosem – a nas przynajmniej znasz.
Liliana tylko pokręciła z niedowierzaniem głową.
Otworzyła drzwi przedziału i weszła. Nagle jak na
komendę wszyscy, łącznie z dziewczyną, rzucili się do miejsc pod oknem. Przez
chwilę rozgrywała się zaciekła walka. Ostatecznie upragnione miejsce zdobyła
Liliana i jeden z tych trzech obcych chłopców. Miał czarne włosy, trochę skręcone,
oliwkową karnację. Był wysoki, choć dla Liliany wszyscy byli wysocy. Był ubrany
cały na czarno, łącznie z trampkami.
Wszyscy powkładali swoje bagaże na górne półki i
usiedli bez ścisku.
– Nadal robisz tyle
pompek na raz? – spytał ni stąd ni zowąd Dobry.
– Nie
– Porób pompki.
– Czy ciebie już do końca
pogrzało?! Po co mam robić pompki w pociągu?
– Ja tak lubię jak robisz
pompki!
– Debil!
– Ignorantka!
– To może się założycie,
skoro Korin tak bardzo chce zobaczyć te pompki? – zaproponował chłopak siedzący
naprzeciwko Liliany.
– Nie zgodzę się –
odpowiedziała natychmiast Liliana.
– To może butelka? Nie ma
tak dużej szansy, że Dobry trafi akurat na ciebie, jeśli chodzi o wyzwanie –
zaproponował inny chłopak, o głowie w kształcie zaokrąglonego prostokąta, o włosach
ni to blond ni to rudych , o jasnej karnacji i z piegami rozsypanymi po twarzy.
Ubrany w bluzę koloru wyblakłych zielonych firanek i jeansowe wąskie spodnie.
– A może najpierw poznam wasze imiona? –
zaproponowała Liliana.
– Jasne, ja jestem Martin
– powiedział ten w zielonej bluzie – a to – tu wskazał na chłopaka siedzącego
przy oknie – mój zmutowany kuzyn...
– Simus – przerwał
Martinowi chłopak, chyba nie przepadał za kuzynem.
– Dlaczego zmutowany? –
spytała Liliana.
– Jej, chyba pierwsza
osoba, która widząc mnie nie zwróciła na to uwagi – powiedział z lekkim
uśmiechem Simus – Spójrz mi w oczy.
– Tekst jak z Ghost
Ridera – zaśmiała się Liliana, jednak widząc nie wiedzące spojrzenia chłopców,
dodała – taki komiks.. nie znacie? – z min chłopaków mogła się domyśleć, że nie
znali. – Dobra nieważne.
Dziewczyna spojrzała na oczy Simusa, jedno było
dwukolorowe niebiesko-brązowe.
– Nieźle, a ty? – spytała
Liliana ostatniego z nieznanych chłopców siedzącego tuż przy drzwiach.
– Fill – odpowiedział
krótko.
– Ok, ja jestem Liliana.
– Trochę długo, może
jakoś to skrócić? – powiedział Martin.
– Obojętne, byle byście
nie mówili do mnie Liliano albo Lilka, czy Liluś.
– Już sobie wyobrażam jak
ktoś kto tak do ciebie mówi, by oberwał – zaśmiał się Dobry.
– To może Lila?
– Nie, to imię kojarzy mi
się z psem.
– Głosuję za Fitherem
albo Slayerem – wykrzyknął Korin wyciągając rękę w górę i podnosząc się, ale za
chwilę już siedział na miejscu, zgięty w pół i z wyrzutem łypnął na Lilianę.
– Mam! – znów zerwał się
Dobry.
– No, oświeć nas –
wywróciła oczami Liliana
– Lil, krótko, ale nie
słodko – Dobry spojrzał na Lilianę, a ta tylko wzruszyła ramionami.
– W takim razie ustalone,
gramy? – spytał Martin.
– Dawaj tą butelkę – powiedział Dobry i zakręcił,
i wybuchnęli śmiechem, wszyscy oprócz Liliany.
– No i co? Dobra dawaj mi
te pompki – mruknęła dziewczyna, a robiąc ćwiczenie mruczała „jasne, nie
wypadnie, w ogóle”.
– Dobra już się tak nie
popisuj – mruknął Simus.
W momencie, kiedy zakręciła do przedziału zajrzała
jakaś dziewczyna w ich wieku. Rozsunęła do końca drzwi przedziału.
Chłopakom odjęło mowę. Miała na sobie koszulkę z
wielkim dekoltem i krótką spódniczkę. Chłopcy nie mogli oderwać od niej wzroku,
za to Liliana patrzyła na nią z odrazą, nigdy nie mogła zrozumieć takich
dziewczyn.
– Przysiądę się –
powiedziała słodziutkim głosikiem i wepchnęła się między Martina i Simusa.
Liliana wstała i wyszła z przedziału. Nikt nie
zwrócił na nią uwagi.
Ktoś wyszedł z przedziału, ale Liliana nie zauważyła
go, była zbyt zajęta własnymi myślami. Zderzyła się z osobą, która wychodziła.
Dopiero teraz otrząsnęła się z myśli. Zobaczyła kogo przewróciła i krzyknęła
zaskoczona.
– Halt!? – chłopak na
podłodze podniósł wzrok i z takim samym zdziwieniem krzyknął.
– Lilia?!
_______________
Pojawia się kolejna nieścisłość mianowicie komiks "Ghost rider", mam nadzieję, że mi wybaczycie (jeśli ktokolwiek to czyta). Następny rozdział prawdopodobnie będzie w przyszły weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz