Pierwszy dzień listopada zbliżał się wielkimi
krokami, a Liliana nadal nie miała pomysłu jak przekonać dyrektora do jej
wyjazdu albo, w razie ostateczności, wymoknąć się potajemnie z zamku. Nie chciała wchodzić w konflikt z
regulaminem, jednak im częściej myślała o tym wszystkim, ta opcja stawała się
jedyną. W skutek tego chodziła rozdrażniona i łatwo było ją wyprowadzić z
równowagi, a kiedy już się zdenerwowała, odreagowywała treningami bądź agresją,
a często łączyło się jedno i drugie. Nie raz zdążyło się, że za mocno rzuciła
kafla i osoba, która go łapała odlatywała, pchnięta siłą uderzenia.
Trzydziestego października, dyrektor zapowiedział, że
jutro odbędzie się uroczysta uczta z okazji Święta Duchów. Napomknął też, że
dzień ten jest obchodzone przez całą społeczność czarodziejów, ale o Wszystkich
Świętych nie wspomniał słowem.
Liliana była wściekła. Już nie tylko za to, że w tym
roku opuści „świeczkę”, ale także to, że święto, które jest jednym z niewielu
świąt, które ustalił Kościół, a które jednocześnie obchodziła. Święto kiedy
mogła uczcić pamięć bliskich osób, poczuć ich bliskość jak w żaden inny dzień w
roku, zostało zignorowane, bo jak inaczej to nazwać? Tylko dlatego, że inne
narody, go nie obchodzą? A raczej dlatego, że w Anglii go nie obchodzą.
Przecież to tam znajdowało się największe i najważniejsze Ministerstwo Magii na
świecie. Była wściekła, ponieważ musiała uczcić obchody czarodziejskiego
święta, a nie Polskiego. Właściwie dopiero w tym momencie Liliana zrozumiała
jak wielka przepaść jest pomiędzy światem magii, a mugoli. Uderzyło w nią to
niczym fala podczas sztormu. Niewiele
myśląc, sprężystym krokiem udała się do gabinetu Khana. Zapukała dość
agresywnie, a kiedy ze środka dobiegły ją słowa zaproszenia, gwałtownie
otworzyła drzwi.
Miała zamiar wygarnąć mu wszystko co myśli o świecie
czarodziejów i dyrektorze, ale kiedy padło na nią spojrzenie piwnych oczu Khana,
cała hardość i złość nagle wyparowała, jakby ich nigdy nie było.
– Liliana! – odezwał się
radośnie nauczyciel i wskazał jej krzesło – usiądź i opowiedz, co cię do mnie
sprowadza. Jeśli chodzi o opuszczenie zamku, to niestety nie mogę ci udzielić
zgody, ponieważ tylko dyrektor ma taka władzę. Choć gdyby to było w mojej woli,
pozwoliłbym ci opuścić zamek na te dwa dni. Ale musisz zrozumieć profesora Brayns’a.
On się troszczy o ciebie. Nie daj Boże coś by ci się stało i cała
odpowiedzialność spada na jego barki.
– Tym razem nie chodzi o
to. Chciałam się zapytać – Liliana zamilkła, choć dobrze wiedziała, że powinna
to powiedzie od razu. Skąd to wahanie? Nagorze
nawet by się nie zająknęła, a przed nauczycielem obrony przed czarną
magią nie mogła wypowiedzieć tych słów, które Khan, mógł uznać za krzywdzące.
– Pytaj. Nie krępuj się –
po dłuższej chwili, odezwał się, zachęcając dziewczynę do wypowiedzenia choć słowa.
– Chodzi o to Święto
Duchów i Wszystkich Świętych. Czemu, jeśli musimy obchodzić to pierwsze nie
możemy obchodzić dwóch? – wydusiła z siebie Liliana ogromnym wysiłkiem woli.
– Bardzo ci zależy,
prawda? – spytał Khan, zbijając z tropu Lilianę. Kiedy spojrzała na niego
zdezorientowanym wzrokiem, dodał – na polskiej tradycji i kulturze. Myślisz, że
nie wiem co robiłaś w Gdańsku?
Przez Liliany przebiegł cień niepokoju, zdziwienia i
paniki, a w myślach zadawała sobie pytanie „Jak
mnie w takim razie postrzega?”.
– Rozumiem cię, ale
musimy pamiętać, że jesteśmy przede wszystkim czarodziejami i to jest nasza
narodowość. Tak naprawdę, w chwili, kiedy odczytałaś wiadomość zmieniłaś naród
– kontynuował nauczyciel.
– Ale Polką nadal
pozostaję. Czy dla magii mam przestać nią być? Czy dla tego wszystkiego mam
zmienić narodowość? Mam się pozbyć świadomości?
– Liliano, jesteś bardzo
mądrą dziewczyną. Jednak musisz zrozumieć, że świat czarodziejów często rządzi
się innymi prawami. Wiem jak możesz zorganizować Wszystkich Świętych, ale
będziesz musiała się pośpieszyć.
Lilianie, aż zabłysły oczy z nadziei, że jednak mogła
coś zrobić. Z nowym ogniem w duszy wysłuchała Khana. Kiedy skończył dziewczyna
wstała i już była przy drzwiach, kiedy zatrzymał ją jego głos.
– Tylko nie mów, proszę,
że to ja ci podsunąłem ten pomysł – mrugnął do niej, a Liliana odpowiedziała
uśmiechem.
*
– Słuchajcie! – wpadła
jak burza do dormitorium chłopców, nie zwracając uwagi na okrzyki Andrzeja,
który właśnie się przebierał – wiem jak można przekonać dyrektora do
ofiarowania choć namiastki Wszystkich Świętych!
Chłopcy popatrzyli na nią jak na kompletną wariatkę. Jednak
Liliana nie zważając na reakcję przyjaciół zakreśliła im plan.
Po półgodzinie, każdy chodził po uczniach i zbierał
podpisy. Miłym zaskoczeniem było to jak dużo osób popierało ideę Liliany.
Oczywiście jednymi z pierwszych osób, które złożyły podpis na petycji byli
Jacek i Tomek, a także reszta drużyny quidditcha Feniksa. Po opuszczeniu Salonu
Feniksów mieli już co najmniej sześćdziesiąt podpisów, a potrzebowali trzystu.
Potem rozeszli się po różnych zakątkach zamku, zaczepiając kogo tylko mogli.
Liliana właśnie miała zamiar zejść po schodach, bo na
parterze nie było już nikogo, gdy nagle zatrzymał ją lodowaty głos, którego
nienawidziła.
– A mnie nie spytasz o
podpis?
– Nie widzę ku temu
powodu – Liliana starała się odpowiedzieć z wyższością i odeszła już była na
schodach, kiedy ręka prześladowcy zacisnęła się na jej ramieniu.
– Nie tak szybko. Czy nie
wspomniałem ostatnio, że masz zostać w cieniu?
Liliana wyszarpnęła bark z uścisku chłopaka i powoli
odchodziła, kiedy usłyszała kolejny głos. Nieznany, ale równie przepełniony
pogardą.
– Zostaw ją. Na razie.
Później będzie dużo czasu na zemstę.
– Trzeba wykończyć tę
córkę zdrajców krwi... – reszty odpowiedzi nie usłyszała, ponieważ zeszła już
po schodach.
Ruszyła jeszcze na niższe piętro w poszukiwaniu
ludzi, którzy jeszcze mogliby podpisać dokument, a potem spotkała się z
chłopakami w ich dormitorium.
– Ile macie? Ja 49.
– 42.
– 38.
– 43.
– 36.
– 65.
Wszyscy jednocześnie spojrzeli na Halta wielkimi od
zdziwienia oczami.
– No co? Dziewczyny chętnie
podpisywały.
*
– Wchodzimy tam wszyscy?
Czy tylko ty?
– Lepiej wejdźcie ze mną.
On mnie nienawidzi od czasu, gdy przez tydzień codziennie do niego
przychodziłam, żeby pozwolił mi wyjechać na Wszystkich Świętych.
Chłopcy tylko parsknęli śmiechem, a potem Dobry
zapukał do drzwi gabinetu dyrektora. Jak zwykle otworzyły się same, bez
niczyjej pomocy. Dyrektor stał plecami do nich szperając w regale.
– Dzień dobry, proszę
pana – powiedzieli chórem.
– O co chodzi?
– O to, że chcielibyśmy obchodzić
nie tylko Święto Duchów, ale także Wszystkich Świętych – odezwała się dziewczyna.
– Liliana, mogłem się
tego spodziewać. Niestety nie mogę na to przystać – dyrektor nareszcie odwrócił
się do nich.
– Mamy zebrane ponad 300
podpisów.
– To nie zmienia faktu,
że nie mogę się na to zgodzić i nie mam już czasu na przygotowanie tych
obchodów.
– Możemy się wszystkim zająć
– wtrącili się Andrzej i Kuba.
– Uczniowie pierwszego
roku? – dyrektor widocznie nie wierzył w ich możliwości.
– Z pomocą, ale owszem –
dodał Simus.
– Nie. Nie mogę się
zgodzić.
– Czemu? To takie złe,
zachowywać polską tradycję? – Liliana, już wiedziała jak to się skończy, ale i
tak chciała zawalczyć.
– Nie, ale nie można
wszystkiego dzień przed – dyrektor pochmurniał coraz bardziej.
– Jest to możliwe. I
jesteśmy w stanie to udowodnić – upierała się Liliana, choć Halt dawał jej
znaki, żeby dała za wygraną.
– Wysyłam sowę do twoich
rodziców! Zostaniesz w Wieży swojego Domu przez następne pięć dni! Po tym
czasie zgłosisz się do mnie po szlaban! A teraz wyjdź!
Dziewczyna została wypchnięta niewidzialną siłą poza
progi gabinetu, zaraz za nią chłopcy. Z
tą różnicą, że oni wyszli sami.
– Chyba nic nie wskóraliśmy
– powiedział zawiedziony Simus, ale Lil odparła hardo.
– Wskóraliśmy bardzo
dużo. Wy zorganizujecie Wszystkich Świętych w szkole według naszych planów, a
ja wyjadę na świeczkę.
___________________
Zaczynamy cykl " zachować tradycję" będzie on dotyczył święta Wszystkich Świętych.
Rozdział opóźniony, wiem i przepraszam. Jest także dość krótki, ale trzecia klasa jest męcząca :/
W ten weekend nie będzie rozdziału, ponieważ wyjeżdżam, ale myślę, że nadrobię to w tygodniu.
Oczywiście tutaj jest to wszystko jest przerysowane i nie tylko Polska obchodzi Wszystkich Świętych, chodzi tu głównie o różnicę kultur. Miałam taki pomysł, mam nadzieję nie beznadziejny.
Zabiegana Visenna :)